Efekt lotosu
Lotos orzechodajny znany jest od
starożytności. Znali go Egipcjanie, Grecy, Persowie. Symbolizuje
czystość ciała i umysłu, odrodzenie. Jego liście są odporne na
zabrudzenie. Dzięki ich strukturze i woskowym kryształkom, krople wody
staczają się z nich zabierając zanieczyszczenia. Przypominają wtedy
płynną rtęć. Producenci, wykorzystując efekt lotosu, zaczęli
tworzyć dachówki, farby, tkaniny, dając im zdolność samooczyszczania.
Sałatka z płatków
W medycynie ludowej stosowany jest od
wieków. Jego kwiaty, białe lub różowe, mogą mieć nawet 30 centymetrów
średnicy, w środkowej części mają żółte pręciki oraz słupki. Zawierają
dużo witaminy B i C, miedź, żelazo. Podobno zwiększają płodność,
obniżają ciśnienie i poziom cholesterolu. Są dobrym dodatkiem do
sałatek, owoców morza, delikatnych mięs. Ich wartości są docenione
również w przemyśle kosmetycznym, chociażby przy produkcji szamponów,
odżywek, perfum czy kremów.
Herbaciane misterium
Kwiaty pomagają wyprodukować słynną
lotosową herbatę - tra tim sen. Oryginalna z Wietnamu nie jest tania, bo
tania być nie może. Proces jej wytwarzania jest wyjątkowo żmudny.
Prawdziwe misterium! Na noc herbaciane listki wkłada się do lotosowych
kwiatów, aby przeszły ich aromatem. Czynność powtarza się wielokrotnie,
zwiększając w ten sposób intensywność smaku. Nawet do tysiąca kwiatów
należy wykorzystać, by uzyskać kilogram takiej lotosowej herbaty!
Orzechy z konewki
Liście lotosu, których nie sposób
zabrudzić, często spełniają funkcję opakowania. Jednak na tym nie
koniec. Wywary z nich zmniejszają gorączkę i nadmierną potliwość, tamują
też krwawienia. Najczęściej wykorzystywane są kłącza, które zawierają
dużo skrobi. W Wietnamie, Indiach czy Tajlandii piecze się je, marynuje,
smaży. Mają właściwości antybakteryjne, antynowotworowe, ściągające,
moczopędne, stymulują układ krwionośny. Z kolei owoce lotosu
przypominają małe orzeszki. Zagłębione w otworkach owocostanu unoszą się
i dojrzewają na powierzchni wody. Przypominają zielone sitko konewki
albo prysznica.
Poczęstunek w Kambodży
Pierwszy raz spróbowaliśmy ich w autobusie
w Kambodży. Poczęstowali nas pasażerowie. Nie za bardzo wiedzieliśmy,
co będziemy jeść. Spokojnie przyglądaliśmy się, jak towarzyszące nam
Khmerki wydłubują orzeszki, obierają, a następnie wkładają do ust.
Robiliśmy to samo. Smakowały trochę jak jadalne kasztany. Można je jeść
na surowo, smażyć, gotować. Pasują jako dodatek do kurczaka, królika czy
owoców morza. Są wartościowym źródłem białka. Zawierają magnez, cynk,
żelazo, wapń. Oczyszczają trzustkę i krew, stymulują pracę nerek. Mają
także właściwości uspokajające. W Polsce można kupić je w sklepach ze
zdrową żywnością.
Maja
Źródła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz