Zwykle ci, którzy przeżyją porażenie piorunem, noszą w sobie traumę
przez resztę życia. Ale nie Robert Cicoria, chirurg ortopeda spod Nowego
Jorku i jednocześnie pacjent Olivera Sacksa, słynnego neurologa i
popularyzatora nauki. Cicoria przez następne dni po uderzeniu przez
piorun miał jedynie lekkie kłopoty z pamięcią. Dopiero to, co odkrył po
około dwóch tygodniach od zdarzenia, zaskoczyło nawet wytrawnych
psychiatrów.
Powiedzieć, że Cicoria odnalazł w sobie muzykę, to nic nie
powiedzieć. Muzyka zawładnęła jego umysłem tak bardzo, że nie zostało
miejsca na nic innego. I to muzyka fortepianowa, z którą wcześniej nie
było mu po drodze! Nagle zaczął mieć niezwykle silną potrzebę słuchania
koncertów fortepianowych (stając się przy okazji stałym klientem
miejscowego sklepu muzycznego). Wkrótce poczuł, że nie obejdzie się bez
samodzielnej gry Chopina na fortepianie. Nie zniechęcało go zupełnie, że
ostatnią lekcję gry na tym instrumencie odebrał jako siedmiolatek. Co
więcej – szybko uznał, że dźwięki, które chodzą mu po głowie, musi
zacząć przelewać na papier.
Nowa pasja, choć fascynująca, zaczęła mu dezorganizować życie. „To było
okropne” – wspomina w rozmowie z prof. Sacksem w książce „Muzykofilia”.
„Budziłem się o czwartej rano i grałem aż do chwili, gdy musiałem wyjść
do pracy. Kiedy wracałem, znowu na cały wieczór siadałem do pianina.
Żona nie była tym zachwycona. Zachowywałem się jak opętany”.
Dokuczać może nie tylko nadmiar muzyki, ale i jej brak. Dla tych, którzy
cierpią na amuzję totalną, nawet najbardziej harmonijne i melodyjne
utwory są przypadkowym hałasem, porównywanym na przykład – jak wyraził
się jeden z pacjentów Sacksa – ze „zgrzytem samochodu”. Każdemu z nas –
zwłaszcza jeśli miewamy migreny – może się przydarzyć epizod z amuzją.
Muzykę, którą dotychczas lubiliśmy, nagle (na szczęście niedługo, zwykle
to kwestia minut) postrzegamy jako hałaśliwą wibrację.
Nawet osoby niesłyszące reagują na muzykę ( czasem nieświadomie ). W 2001 roku magazyn „Nature” donosił o eksperymencie, w
którym niesłyszący od urodzenia trzymali plastikową rurkę połączoną z
głośnikiem. Z głośnika wydobywała się muzyka (głównie basy). Naukowcy
zbadali, że w mózgach tych osób aktywizował się wtedy obszar
odpowiedzialny za rejestrowanie wrażeń słuchowych.
Maja
Źródła: tekst - http://www.focus.pl/czlowiek/masaz-mozgu-czyli-jak-dziala-na-nas-muzyka-10859
zdjęcie - http://www.audiohouse.com.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz